Royal-Enfield
Forum uzytkownikow

Wyjazdy, turystyka - Cypr

strzała - 2011-11-25, 20:13
Temat postu: Cypr
Podróż na Cypr, planowana na koniec września, zaczęła się 13 listopada.
Na dworze zdążyło zrobić się mroźno, ale motor został wyposażony w osłony na dłonie i podgrzewane manetki.
Pierwszy etap, do Wrocławia. już wiadomo ze stopy zmarzną, a po 50 km. zaczyna się robić chłodno mimo czterech par spodni i kalesonów, bluz, kamizelki z kurtki no i oczywiście ciuchów motocyklowych, niemniej 110 km można pokonać jednym rzutem bez problemu.
Trasy zaplanowane drogami mniej uczęszczanymi. Kieruję się na przejście w Łysej Polanie.
Nocleg wypada jeszcze po polskiej stronie. Podstawowy minus tej pory roku, który będzie dawał się cały czas we znaki , to krotki dzień, nie ma co kończyć jazdy o 16 , a wtedy dało by się znaleźć dobrą miejscówkę na namiot, trzeba się nastawić na szukanie po ciemku.
Udaje się znaleźć odpowiednie miejsce, piękną pustą hale, po śladach na ziemi widać ze miejsce jest romantyczne, przez pary odwiedzane, ale jeszcze kawałek i jest nieskazitelnie.
szybko namiot i dwa śpiwory... lulu.

http://imageshack.us/phot.../dsc00396c.jpg/

Wstaje przed świtem, rozpalam ognisko, razem z jasnością z lasu dobiega melodia, po chwili rozpoznaje, to "Kiedy ranne wstają zorze"! Coś pięknego, ale jak? Skąd? Zagadka.
Poranne słonce oświetla zamarznięte góry. Jest pięknie, zaczęła się podróż.
Wspinam się krętymi drogami i szybko znajduje na słowackiej stronie. Piękne widoki plus klimaty cygańskich wsi. Świeci słonce, pogodę mam świetną , jak na polowe listopada.
Royal łyka kilometry i rozbijam namiot w pobliżu granicy z Rumunią.
Nowy dzień, nowy kraj. Celnicy pogrzechotali lodem w butelce pod siatką bagażową, pokiwali głowami i kazali jechać. Teraz Rumunia! Jest moim faworytem, uwielbiam ten kraj gór, bukowych ( chyba ) lasów, końskich zaprzęgów, Daci i swobodnego rozpalania ognisk.
Pierwsze miasteczko i można cieszyć oczy tak nieodległym od nas folklorem. Staram się trzymać dróg podrzędnych i mijam romskie osiedla, z dzieciarnią i suszącym się praniem.
Przejeżdżam przez Cluj Napoce, bardzo fajne miasto, wrażenie takiego studenckiego sprawia, żadnego zwiedzania jednak nie ma, minusy załadowanego motoru, trochę stres go zostawiać, zresztą już widziałem.
Z Cluju kieruje się na Reghin, super trasa! bardzo polecam. w ramach rozgrzania zaplanowana mam zupę na która wszystko kupiłem, łącznie z piwem na którym będzie moja piwna rybna polewka, a to dlatego ze woda w butelce nie ma zamiaru rozmarznąć.
dalej Targu Mares, Sighisoare i na Brasow.

http://imageshack.us/phot...dsc00405qd.jpg/

Na nocleg znajduje pusta, dużą łąkę, otoczona pagórkami, tak że wydaje się ze rozpalonego ogniska nikt nie dostrzeże.
Z Brasowa droga na Valeni de Munte, jedna z najpiękniejszych tras, bardzo polecam.

http://imageshack.us/phot...dsc00419wc.jpg/

No i przejadę przez góry, zjadę do doliny Dunaju, czyli chyba cieplej się zrobi.
Mijam miejscowość Ploesti i tu gdy stoję pod znakiem i zastanawiam się czy to mój zjazd z głównej drogi? Royal przestaje pyrkać i nie daje się odpalić. Sprawa jest natury elektrycznej, wskazówka amperomierza się nie wychyla, światła nie świecą.
Tu dygresja. Manetki maja 4 stopnie grzania. Grzały całkiem fajnie pierwszego dnia, drugiego zaczęły spadać na pierwszy stopień, ale nie tak często, a następnie zaraz po zwiększeniu temp. spadały szybko na 30% mocy.
Jeszcze się nie zorientowałem, ze rozładowały akumulator. Sprawdzam świecę, nie ma iskry, zamiana, nic, to samo z kondensatorem, nic, próbnik z żarówki i sprawa jest jasna. Zmrok właśnie skończył zapadać i na horyzoncie widać stacje, z kilometr będzie, ale droga płaska. Ruszam, jednak po drogiej stronie dziadeczek przed domkiem stoi, idę do niego i w międzynarodowym bimbrowniczym esperanto, baterija, akumulator, pokazuje gest podłączania prostownika, zrozumiał, prostownik ma. Akumulator się ładuje, a ja mam za zadanie , zorganizować nam milo czas. Na pierwszy ogień puszka Staropramena, już się dosyć najechał. Wymieniam kondensator i świecę, na poprzednie, naciągam jeszcze łańcuch, korzystając z warsztatu dziadka. Dalej standard, mapa, trasa, zdjęcia z domu, i sprawdzamy baterie. Iskra jest, no to w kontynuacja czelendzu. Gdzieś pomiędzy Urziceni a Slobodzia zjeżdżam z drogi i poszukuje na tej równinie miejsca na biwak, jest coś jakby żwirownia, oddalone od wszelkich osiedli, dojazd szutrem. Rozpalam ogień i akurat gdy suche trawy buchnęły jasnym ogniem przejeżdża Dacia.
Za 20 minut do żwirowni wjeżdża samochód, przyjechał policjant, paszport, ze zimno, uważać na ogień, czy jestem sam i tyle.
Przyjechał, pojechał, ale szybko wrócił, z kumplem i dwiema siatkami wiktuałów, z jednej wystawała butelka wina.
Kumpel, marynarz, znał angielski. Na pierwszy ogień poszedł bimber, roboty policmajstra, zagryzany kawałkami świniaka, tez z jego zagrody, zaraz potem wino, a gdy się skończyło, wyjęli jeszcze półtora litra! No chłopaki byli na prawdę świetnie przygotowani! Było miło. Obudziłem się prawie w południe.
Przy pakowaniu przyszły jakieś dzieciaki, a przecież miałem zostawić termos , który przynieśli z kawą na rano, szklanki, sztućce ... Pytam się małego jak ma na imię? Ja Michał , a ty? Jak już udaje się to wydusić, biorę telefon i udaje ze dzwonie, do policjanta, co trzeba wyraźnie zaznaczyć, że termos , że Nicola, itd, przesłanie powinno być jasne.
Dalej rumuńskie klimaty, wóz wikliniarza z koszykami, samoróbka, trzy dziewczyny pchają Dacie...
Dunaj przepływam w Silistri. Bułgaria to kontynuacja widoków rumuńskich, może nawet ciekawiej.

http://imageshack.us/phot.../dsc00428c.jpg/

Jeden nocleg i w południe jestem w Burgas. Ciepło się zrobiło, ale na krotko. Droga wspina się w kierunku granicy i pojawia się śnieg! No ładnie, myślałem, ze będzie cieplej, choć wiedziałem ze to góry i nie ma się co cieszyć, nie będzie.

http://imageshack.us/phot...dsc00430xy.jpg/

Granica z Turcja, zaczyna się dwiema budkami, gdy podjeżdżam do trzeciej, tam dziewczyna mówi ze Turcja three procedures, i że muszę wrócić do budynku. Tam więcej okienek, duży pusty hol i tylko jeden petent, ja. Idę do jednego okienka, wysłał mnie do innego, tam odsyła mnie znowu do innego, a w tym czasie wsypuje się cały autokar ludzi, którzy dobrze wiedza do którego okienka najpierw, kolejka do drzwi, ja zostaje z ręką w nocniku. Mija czas, ruszam ja. Pierwsze okienko i odesłanie do innego, wiza najpierw. Chcą 15 euro, poprzednim razem było 10 i tylko tyle mam, pytam się o bankomat, ale gdzie tam. Trzeba by nie wiem ile jechać, urzędnik jednak widzi, ze mam dychę i mówi, ze dycha ok, no to świetnie. Za chwile jestem przy okienku dotyczącym rejestracji pojazdu, dziewczyna ogląda dowód i pada pytanie o zielona kartę... o ja rozpuszczony obywatel zjednoczonej europy, zapomniałem o formalnościach! Wyciągam wszystkie trzy papierki od ubezpieczenia i podaje je z miną pewną, dziewczyna, że nie, nie, green card i pokazuje mi nawet jedną. Ja że nie, nie, to jest na cały świat. Pooglądała i pełna wątpliwości poszukała jakiś numerek który wbiła gdzieś tam. Pojazd został dopuszczony do ruchu w Turcji, uff.
Wjechałem.
Piękna droga, kreta, szeroka , nawierzchnia super, po Rumuni i Bułgarii, naprawdę duża zmiana. Nocleg nic cieplejszy jednak nie jest, namiot zamarznięty w środku od razu wieczorem, w cieplejszych miejscach wieczorem był mokrawy, a zamarznięty dopiero rano. Zamarzanie nie jest złe, bo można większość wydychanej wody w postaci szronu wytrzepać. Jadę dalej na Istambuł i wkrótce nie daje się uniknąć autostrady. Przy bramce żadnego kasjera, widać że coś trzeba, jakiś Turek pokazuje mi nawet że kartę trzeba przyłożyć, ja pokazuje że nie mam, on pokazuje że mam jechać, nie jest żadnym urzędnikiem, przypadkowy człowiek. Jadę i od razu żałuje, no przecież wiadomo ze gdzieś z tego trzeba wyjechać. Wyjazd jest w Istambule, szeroki na chyba 15 bramek, część automatyczna, część manualna. Miedzy manualnymi jedna automatyczna, do niej się kieruje, przed nią stoi auto i jest jakiś ruch. Przejeżdżam powoli, za bramkami policja, na takich jak ja czeka. Bramka zawyła, odwracam się pytająco do człowieka przy samochodzie, on że nic, no to jadę dalej, policja nie reaguje, udało się, znowu, coś za pochopnie szczęście zużywam.
Przez Istambuł się przedzieram, wiem już że na stacji mapy nie kupie, ale perspektywa szukania księgarni odstrasza. Mój atlas Europy na jednej stronie ma pół Turcji razem z Bułgaria i częściom Rumuni. Przekraczam Bosfor i w gąszczu rozjazdów za chwile niechcący przekraczam go ponownie, no i jeszcze raz i wkrótce się udaje ustalić prawidłowy kierunek. Niestety trafiam na płatną autostradę, myto zostało pobrane, około 60 złotych! dostałem kartę magnetyczna i jazda. Na stacji, "rozmawiam" z panem, który zainteresował się gdy sprawdzam zawory, pokazuje gdzie chce jechać, pokazuje mi trasę na mojej mapie. Dziękuje i wiem już którędy nie jechać. Szlaków uczęszczanych unikam! Dojeżdżam autostradą do miejscowości Akazi gdzie zaczyna się piękna trasa, która przez następne trzy dni roztacza widoki i uroki Turcji. Turcji oddalonej od autostrady i większych miast. Kręte drogi przez góry.

http://imageshack.us/phot...dsc00440ve.jpg/

Po pierwszym noclegu rano jestem pod takim wrażeniem miejsca gdzie się zatrzymałem, że uznaje jechanie po ciemku za barbarzyństwo wyrządzane turystyce. Wstaje o czwartej naszego czasu i o piątej, gdy się robi jasno ruszam w drogę.

http://imageshack.us/phot...dsc00444cz.jpg/
http://imageshack.us/phot.../dsc00446i.jpg/
http://imageshack.us/phot...dsc00453yx.jpg/
http://imageshack.us/phot...dsc00455ey.jpg/
http://imageshack.us/phot...dsc00458ze.jpg/
http://imageshack.us/phot...dsc00462yz.jpg/
http://imageshack.us/phot.../dsc00475r.jpg/
http://imageshack.us/phot...dsc00480lt.jpg/



Trzeciego dnia po pokonaniu którejś z kolei przełęczy zrobiło się wyraźnie cieplej i pojawia się zapach sosnowego, czy świerkowego lasu. Niesiony wyczuwalną bliskością morza Śródziemnego dostaje skrzydeł i jadę z nosem wysuniętym do przodu i z ciekawością przekraczam każdą następną przełęcz, jest coraz cieplej. Droga połączyła się z jakąś ważniejszą arterią i teraz pędzę to do góry to w dol, wyprzedzając ciężarówki, mam nadzieje, ze Royal nie uzna tego za nadużycie. Wyłania się morze. Dojeżdżam do jakiejś miejscowości pomiędzy Antalia a Alania. Zostało jeszcze trochę drogi wzdłuż wybrzeża. Klimat się zmienił radykalnie, turyści, ciepło, czuje się jak z innego świata. Smutno trochę , zostawiam za sobą coś pięknego, samotnego, dziewiczego.
Droga wzdłuż wybrzeża tez szybko przekonuje swoimi walorami, kreta z pięknymi widokami. No i ciepło. Nocuje w lesie. Rano pojawia się Turek, częstuję go herbata i siedzi sobie i patrzy jak się pakuje, następnie przyrządzamy razem śniadanie. Ma też swoje produkty, taki bezdomny chyba, ale ma zloty sygnet. Sympatyczny, nie zdaje tych wszystkich pytań, skąd jestem, jaki mam zawód i ile lat.
W południe kupuje bilet na prom i spędzam resztę dnia na plaży, na prom na 21 mam być. Jestem i tu się zaczynają cyrki. Taki prom to biurokratycznie spotęgowana granica, wspomnienia są świeże, także daruje sobie opis. Powiem tylko, że jeszcze z promu po coś zjeżdżałem i do bankomatu do miasta też jechałem.
Prom dwupoziomowy, ja na górnym otwartym pokładzie. Wszyscy śpią w autach, ja potrafię świetnie się rozłożyć na motorze. Torbę z baku przesuwam na reflektor, tyłek na siedzeniu, głowa na torbie , plecy na baku, a nogi, komfortowo wyżej, na bagażu, można i na plecach i na boku, da się przespać noc. Wrażenie robi to duże, sporo osób zrobiło mi zdjęcia.
Przespacerowałem się po tym stateczku w nocy. Załogi nie odróżniam od pasażerów, spali jacyś ludzie w mesie, wszystko pootwierane, woda gorąca cieknie z szybkowaru, plastikowe kubeczki pływają w ogromnej kałuży, no rozpi... częstuje się z lodówki serem, oliwkami, jest też chleb, herbata i dalej spać.
Prom wypłynął dopiero o trzeciej w nocy, dopływa o dziewiątej rano. Zjazd i celnik chce znowu kasę, no ale przesadza, 100 lirów, czyli 200 zeta, chce ubezpieczenie, numer z moim polskim nie daje się powtórzyć. Próbuję go przetrzymać, siedzę sobie pod ta jego budką, ale jak wszyscy się już odprawili, to przychodzi do mnie i mówi ze zamyka bude i idzie, a ja zostanę. Przekonał mnie, zresztą wszyscy musieli zapłacić. Idziemy do bankomatu i kupuje to jego ubezpieczenie. Cyrk na granicy cypryjsko cypryjskiej w Nikozji jest jeszcze lepszy. Dwa razy chodzę do prywatnego domu skąd dzwonie do znajomych, bo celnicy będą rozmawiać o wjeździe jak podam adres, dalej jak podam cel, długość pobytu, nie ma mowy żeby dali wysłać esemesa, a mi się kredyt skończył, mam sobie poradzić to będą rozmawiać. W końcu mogę wjechać, na trzy tygodnie, chamy!
Ostatnia doba położyła się cieniem na niezmącone dobre wrażenia z podróży, ale co tam, jestem nad morzem Śródziemnym, są palmy, błękitne niebo i słonce, w dzień wystarczy koszulka, no bo jest ciepło!
Royal dojechał bez żadnej poważniejszej awarii. Jedyne co się stało, to odkręciła się od startera cześć na której opieramy stopę przy odpalaniu i widowisko wystrzeliła właśnie przy odpalaniu na stacji. Spalanie wychodziło około 3,3. Jeździłem z prędkościami pomiędzy 60 a 80, powyżej 70 raczej leżałem na baku. Dominowały trasy górskie. Zimno było głownie w stopy, na co pozostaje chyba tylko długo, wytrwale ruszać palcami, jeśli ktoś zna inny patent, proszę o rade ( są podobno elektrycznie podgrzewane skarpety ). Motocyklistów nie spotykałem, widziałem jednego w Bułgarii na ścigaczu i dopiero w Turcji. Natomiast skutery jeżdżą.
W Turcji jest trochę starych Jaw, tych ze srebrnymi zbiornikami, rusy, chyba Iże,

http://imageshack.us/phot.../dsc00487r.jpg/

nowsze Jawy, Miński i oczywiście cala ta 125 cm banda azjatycka z pod znaku Hondy, kopiowana bez zmian przez innych nieznanych producentów. Ceny od 300 pln, niecałe 400 za Iza, ze zdjęcia, także można przylecieć, kupić, pojeździć i sprzedać, tak się przynajmniej wydaje, nie wiadomo czy nie ma ograniczeń biurokratycznych.
[b

bon-wojtek - 2011-11-25, 22:19

Droga, wolność, brak pośpiechu - MARZENIE 8-) .

Pozdrawiam i POWODZENIA w drodze powrotnej :-D

robert - 2011-11-25, 22:32

Nooo. Takie opowiesci to ja rozumiem. Daje 10/10, i poprosze o jeszcze. Powodzenia i bezpiecznej podruzy. :-)
maro - 2011-11-25, 22:45

Dobry wyjazd. Pzdr.
Jacek Lazarewicz - 2011-11-25, 23:22

Brawo Michał, do zobaczenia w przyszłym roku!
mily - 2011-12-02, 12:50

brawo i zazdroszcze ;)
szprycha - 2011-12-03, 22:33

O kuuurka wodna ....... Rewelacja Michał !!!
No mnie SCENKA opadła :-P

Bezpiecznej dalszej eskapady, pozdrowionka

Jacek Lazarewicz - 2011-12-08, 22:50

No to jest dalszy ciąg: WYPRAWA DO AKAMAS (mail od Strzały)
"Wybrałem się przez środek wyspy, przez góry, na półwysep Akamas. Miejsce bezludne, bez domów, a nawet dróg utwardzonych. Podróż przez taką pustkę to piękna rzecz. "


Uploaded with ImageShack.us

jutro więcej zdjęć

ArturM - 2011-12-08, 22:55

Ha, ha, ha. A u Nas śnieg z deszczem.
Strzała Ty się tak nie chwal proszę bo sympatyczny przecież z Ciebie gość ;-)

Rockers - 2011-12-08, 22:59

Zawszę możemy pomarzyć o takiej pogodzie i wyprawie!
strzała - 2012-03-15, 15:47

Heja!
Jestem dalej na Cyprze, ale w kwietniu wracam. Kierunek Gruzja, prom z Batumi do Odessy i przez Ukrainę do domu. Może ktoś się przyłączy? Trzeba by przylecieć tu, na Cypr, kupić motor i sprzedać go w Polsce, lub przylecieć do Turcji i tam coś kupić.
Lub ekstremalna opcja - przylot z Enfildem ;-) ( lepiej do Turcji ). No chyba, że ktoś morze Czarne będzie w tym czasie objeżdżał, to ja się przyłącze :-D
Trochę to wszystko razem kosztuje, ale, a nóż, a widelec, trafią wici na podatny grunt.
Pozdrawiam
PS.
Odezwę się jeszcze, no bo teraz mamy mapę i możemy się odwiedzać!

ArturM - 2012-11-01, 12:02

Dostałem wiadomość od Strzały:

Cześć.
Jestem jeszcze ( znowu ) na Cyprze i wczoraj ruszyłem już w drogę, ale święto muzułmańskie mnie zatrzymało - nie ma promu. Wyjadę we wtorek. Trasa jest długa, planuje przez Ukrainę, przez Huculszczyznę jechać. Tam jest przejście graniczne w Krościenku o ile dobrze pamiętam, to dalej bym przez Sanok sunął. Zapisałem Twój nr tel. może będziesz to bym na herbatkę wpadł.
Oczywiście droga daleka, pogoda niepewna, także różnie może się potoczyć, może trasa być inna, ale jakby co to okolo10-12 dni od wtorku włącznie. Oczywiście masz różne sprawy i wiadomo, że nie zawsze daje się spotkać, także no stress. Ja też nie wiem czy będę tam i czy w przewidzianym czasie.
Pozdrawiam serdecznie, jak się podróż uda to dam znać na forum, na razie jeszcze nie chce nic mówić.
czymka

Strzała



Strzała jest w drodze od 30 października. "Niedługo" dojedzie na wschodnią granicę i pewnie się spotkamy.

ArturM - 2012-11-05, 19:47

Strzała jest w ukraińskich Karpatach. Jutro wjedzie do Polski i przejedzie przez Sanok.
Emergo - 2012-11-05, 22:08

pozdrow go serdeczne ;-)
Tomek śląsk - 2012-11-08, 16:30

I jak czy nasz sympatyczny kolega Strzała dojechał szczęśliwie ?
ArturM - 2012-11-08, 17:05

Tak tak, właśnie miałem pisać.

Sanok powitał Strzałę deszczem przy temperaturze 5stC. O 18-tej odebrałem koleżkę z parkingu hipermarketu.
Uwieżcie mi wyglądał zjawiskowo - no bo w sumie to jak ma wyglądać jeździec po 10-ciu dniach podróży. Broda, wąsy dredy, cała sterta ciuchów na grzbiecie i oczywiście styrany Royal utaplany w międzynarodowym błocie, objuczony z każdej strony. Strzała miał chyba ubrane wszystko co się dało na siebie wcisnąć ale nie zmarzł, przywykł już, od chwili wjazdu na Ukrainę miał pogodę jesienno-zimową.

Szybkie pozbieranie się do garażu, zostawienie motocykla i na przygotowany obiadek.
Strzała wymyślił że zje, pogada i leci dalej w drogę ???????? chyba nie wiedział co gada.

W domu po ciepłym posiłku rozgrzał kości i całe szczęście zmienił zdanie. Suchy i ciepły nocleg czekał.

Wieczór upłynął przyjemnie na oglądaniu zdjęć i słuchaniu opowieści Pana Michała. Kto zna go osobiście wie że można go słuchać całą noc. Prawdziwy podróżnik, który umie słowami podzielić się tym co zobaczył. Fajna sprawa.

Rano pobudka o 6.00, śniadanko, pakowanie, misiaczek na pożegnanie, jeden jedyny strzał w kopniaka i drogę. Do domu zostało zaledwie 500km. W nagrodę miał sucho i "prawie" słonecznie.

Czekam na kolejne spotkanie.

ArturM - 2012-11-08, 22:00

Tak tak, właśnie miałem pisać.

Sanok powitał Strzałę deszczem przy temperaturze 5stC. O 18-tej odebrałem koleżkę z parkingu hipermarketu.
Uwierzcie mi wyglądał zjawiskowo - no bo w sumie to jak ma wyglądać jeździec po 10-ciu dniach podróży. Broda, wąsy dredy, cała sterta ciuchów na grzbiecie i oczywiście styrany Royal utaplany w międzynarodowym błocie, objuczony z każdej strony. Strzała miał chyba ubrane wszystko co się dało na siebie wcisnąć ale nie zmarzł, przywykł już, od chwili wjazdu na Ukrainę miał pogodę jesienno-zimową.

Szybkie pozbieranie się do garażu, zostawienie motocykla i na przygotowany obiadek.
Strzała wymyślił że zje, pogada i leci dalej w drogę ???????? chyba nie wiedział co gada.

W domu po ciepłym posiłku rozgrzał kości i całe szczęście zmienił zdanie. Suchy i ciepły nocleg czekał.

Wieczór upłynął przyjemnie na oglądaniu zdjęć i słuchaniu opowieści Pana Michała. Kto zna go osobiście wie że można go słuchać całą noc. Prawdziwy podróżnik, który umie słowami podzielić się tym co zobaczył. Fajna sprawa.

Rano pobudka o 6.00, śniadanko, pakowanie, misiaczek na pożegnanie, jeden jedyny strzał w kopniaka i drogę. Do domu zostało zaledwie 500km. W nagrodę miał sucho i "prawie" słonecznie.

Czekam na kolejne spotkanie.






strzała - 2012-11-10, 08:16
Temat postu: Powrót z Cypru
Wróciłem szczęśliwie!
Po roku Enfildo jest w garażu w domu. Dojechał, zaskakując sceptyków. W zasadzie,jak na nasze standardy, to nic się nie działo. No bo wymiany linek, czy nawet drobne spawanko części podtrzymującej bagażnik to przecież nic. Motur chodzi i dociągnął do domu. Choć nie całkiem. 100 km przed Jarocinem skończył się prąd, a ładowanie miało się ku końcowi już na Ukrainie. Zaczęło zanikać prawie 10 000 km wcześniej w drodze na Cypr. U Artura prostownik i gdyby nie jazda na światłach w dzień to by się udało. Takoż gdyby nie oferta, że może po mnie tata busem wyskoczyć, nawet pod Turcję, powtarzana wielokrotnie ( sceptyk jeśli chodzi o możliwości Enfilda ) to bym go doładował i dojechał, a tak pozostało poczekać na odsiecz i dostarczyć maszynu do domu na pokładzie transportera.
Jadąc przez Polskę miałem wizje U-boota wracającego do portu macierzystego w stanie, który powinien pozwolić dojść do bazy, ale wymaga roboty.
Podjęty został na wodach zatoki.
Łańcuch powinien być wymieniony tysiąc km. wcześniej, to bym miał zębatkę w dobrym stanie, a tak towarzyszył mi dźwięk rwanych zębów!

Wyjazd z wyspy opóźnił się o miesiąc, powody różne, ale warto pamiętać, że tam w październiku jest naprawdę przyjemnie, więc źle nie było. No ale to wyczekiwanie i lekka niepewność, co do powodzenia misji spowodowały, że chciałem bardziej dojechać niż jechać.
Przez większość trasy wybierałem raczej krótsze trasy niż te najfajniejsze, jak z mapy mogło by się wydawać. Autostrad i tak żadnych nie miałem. Żle nie było. Trochę zwiedzania dopiero na Ukrainie zaliczyłem. Wjechałem w Karpaty. Nieutwardzone drogi, zwierzęta szarżujące pod motor, jak i auta wypadające z za zakrętu moim pasem, bo omijają dziury. Ukraina.
Dalej było umówione spotkanie z Arturem. Było wiele radości. Motor dostał suchy garaż, troszkę go przejrzeliśmy, coś jak ręcznik i woda dla boksera przed ostatnią rundą. Z przyjemnością skorzystałem z gościny i zjedliśmy pyszną kolacje przygotowaną przez żonę naszego kumpla! Fajnie było posiedzieć przy stole i pogadać jak ludzie, po polsku.No i że po roku dowlekliśmy się z Enfildem do kraju! (ja byłem w międzyczasie ). Dobrze być w domu!

Nie miałem takiej frajdy jak w poprzednią stronę,ale zobaczyłem też nowe rzeczy. Ciekawe były klimaty dużych romskich wsi, które mijałem w nocy! Trafiłem na wesele! Ekipa jak z filmów Kosturicy. Obowiązkowe kapelusze, oczywiście wąsy czarne, etc.
Te wsie w nocy nie śpią. Rozbrzmiewają muzyką, bary są pełne. To wszystko w bezmiarze mgły, podświetlonej przez księżyc w pełni, rozlanej na wschodniorumuńskiej równinie. Nocleg - ukryty we mgle.
Enfildo miał obiecane, że jak dojedzie , to już nie będzie tak mocno eksploatowany ( 11000 od wyjazdy do powrotu, często teren ). Spisał się, więc teraz trzeba go pod kurować i przygotować na następny sezon. Teraz odpoczywa sobie brudny jeszcze, ale zaraz pobudka i do kąpieli.
Enfildo to dzielna maszyna zdolna do dalekich wojaży. Awaria ze spawaniem to moja wina, nie zaleczona kontuzja, a tak to tylko linki, no i ten prąd, prześladujący mnie od wyjazdu prawie.
Pozdrawiam Jeźdźców i mam nadzieje, że w przyszłym sezonie może się uda spotkać.

[img=http://imageshack.us...krainag.th.jpg]
[img=http://imageshack.us...sklepem.th.jpg]
[img=http://imageshack.us...karpaty.th.jpg]
[img=http://imageshack.us...arpaty3.th.jpg]
[img=http://imageshack.us...arpaty2.th.jpg]
[img=http://imageshack.us...karpaty.th.jpg]
[img=http://imageshack.us...onamuni.th.jpg]
[img=http://imageshack.us...umunia2.th.jpg]
[img=http://imageshack.us...0/targl.th.jpg]
[img=http://imageshack.us...wdrodze.th.jpg]
[img=http://imageshack.us...wschode.th.jpg]
[img=http://imageshack.us.../zamekt.th.jpg]
[img=http://imageshack.us.../zamek2.th.jpg]
[img=http://imageshack.us...pawanie.th.jpg]
[img=http://imageshack.us...rumunia.th.jpg]
[img=http://imageshack.us...anocypr.th.jpg]
[img=http://imageshack.us...anekmga.th.jpg]
[img=http://imageshack.us...adlinao.th.jpg]
[img=http://imageshack.us...7/mga2n.th.jpg]
[img=http://imageshack.us...73/mgar.th.jpg]
[img=http://imageshack.us.../drogay.th.jpg]

Tomek śląsk - 2012-11-10, 09:07

Siema ! Super że szcześliwie dojechałeś :-D fotki w trochę większym rozmiarze mogłeś wrzucić pozdro !
strzała - 2012-11-10, 15:44

Rzeczywiście jakieś takie znaczki małe wyszły. Już poprawiam.
strzała - 2012-11-10, 16:04

Chciałem poprawić, a wyszło chyba gorzej. coś się mniej chcą wyświetlać niż wcześniej.
Na chwile obecna zostaje tak.

Sonia - 2012-11-10, 17:16

Jesteś niesamowity ;-) A maszyna? Wiadomo Enfield- tata chyba w końcu uwierzył :-D
weker - 2012-11-11, 18:02

Z wielką uwagą przeczytałem reportaż Strzały. Nie powiem, trochę zazdroszczę...także odwagi. I jak tu nie wierzyć w Enfielda? Jestem dumny, że w naszej klubowej społeczności są tak wspaniali (tym razem) męższczyżni no i, że tak pięknie potrafią swoje przeżycia przenieść na papier. Strzała, dzięki za przesłanie i...przykład.
Emergo - 2012-11-12, 13:17

Enfield? Wiadomo ze dobrze z nia!!! Kto ma watliwosci do tego? Zaden z nas tutaj!
Podroz?...
Zebe jechac tam tuz za na stepne dolina zobaczic co tam jest i jak sa ludzie...
Czemaj sie!
;-)

tomaszgardyga - 2012-11-14, 17:19

Szacun i pozdrowienia dla Strzaly ! super ze podzieliles sie swoja przygoda z innymi ! wierze ze bedzie coraz wiecej takich pieknych relacji na tym forum :-D
szprycha - 2012-11-15, 22:28

czapki z głów Strzała :-) )
ZWOLIN - 2012-11-15, 22:40

Szczała kozak jesteś :-D
jsbielsko - 2012-11-24, 21:31

Jestem pełen zachwytu!!! Dla mnie Everestem była wyprawa do Danka i to w grupie i byłem dumny i ... kurde. :oops: Na Cypr i z powrotem, solo na RE i już. :shock: I już nie jestem dumny... :lol:
Gratuluję i zazdraszczam... :mrgreen:

Lamer - 2012-11-25, 10:17

Dzięki za relację. Inspirujące!!

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group